Coraz częściej w Japonii pojawiają się kluby nocne zwane „host
clubs”,w których elegancko ubrani, przystojni, młodzi chłopcy, niczym
męskie odmiany gejsz, zabawiają i usługują paniom. Ci piękni, specjalnie
przygotowywani do swego zawodu „hości” krążą nocą po pobliskich
ulicach, zachęcając kobiety do odwiedzenia ich klubu. Tam można sobie
wybrać któregoś z nich, dopasowując opisy w specjalnym menu do swoich
potrzeb i poszukiwań. Tego typu uciechy mają jednak swoją cenę, która
rośnie wraz z uzależnieniem się klientek od udawanej miłości, którą
darzą je nocni wielbiciele. Są one jednak tak bardzo spragnione uczuć, że
gotowe zapłacić za nie na prawdę dużo.
Wchodząc do klubu klientka otrzymuje „menu” ze zdjęciami - panowie
oferowani są jak drinki czy przystawki, w katalogu oprócz zdjęć znajdują
się podstawowe informacje - wiek, wykształcenie, zainteresowania. Host
kluby oferują bogaty wachlarz panów do towarzystwa; typ zimnego
drania, macho, troskliwego opiekuna... Kobieta wybiera sobie jednego z
nich, ale do stolika wysyłani są także inni hości na wypadek, gdyby
wybrany nie przypadł klientce do gustu. Panowie, chociaż naprawdę
nazywają się Tanaka czy Nakayama tutaj przyjmują bardziej zmysłowe
imiona- Shunei-Chwila Szczęścia, czy Amaki- Niebiański Blask. Wszyscy są
pewni siebie i roześmiani, ubrani w markowe ciuchy, pachną drogimi
perfumami. Do obowiązków hosta należy zabawianie kobiety rozmową,
prawienie komplementów i sprawianie, by się dobrze czuła. Jednak o seksie
w klubie nie ma mowy, a raczej jest jedynie mowa i nic
poza tym. Oczywiście nie jest to działalność charytatywna, gdyby
klientka zdecydowała się na pocałunek, kosztowałby ją bagatela tysiąc
dolarów. Gdyby jednak któraś z pań zapragnęła seksu z hostem, to jedynie
poza lokalem, można powiedzieć że w ramach godzin nadliczbowych. To od
hosta zależy wówczas, czy chce się przespać z klientką, oraz czy ma mu
ona za to zapłacić, czy nie.
Tu trafiła japońska pisarka Usagi Nakamura, która chciała tylko
zobaczyć, jak w nich jest. Zakochała się w jednym z chłopców i przez dwa
lata wydała ponad 200 tys. dolarów na drinki wypite w jego towarzystwie.
Kiedy skończyły się jej pieniądze, napisała książkę „Przewodnik po
host clubach”, która z miejsca stała się bestsellerem. Całą gażę
zostawiła w Top Dandy. Wśród odwiedzających host cluby są hostessy
pracujące w identycznych przybytkach dla mężczyzn.
Część klientek ma ledwie 18 lat. Inne niedługo skończą 60. Historie o
kobietach, które zakochały się w hostach, popadły w długi i zostały
zmuszone przez właścicieli klubów do prostytucji, od czasu do czasu
pojawiają się w mediach, jednak większość klientek nie przeżywa takich
dramatów.
Każda klientka potrzebuje czegoś innego. Mężczyźni starają się je
wyczuć. Rozmowa jest trudna, nie mogą zadawać osobistych pytań: o pracę,
wiek, sytuację w domu. Klientki często przychodzą tu, żeby o tym
wszystkim zapomnieć. Jeżeli dziewczyna jest w odpowiednim nastroju,
kierują rozmowę na tematy erotyczne. Niektórzy zaczynają od komplementu.
Mówią, że ma ładne piersi, a potem się już toczy.
Czy w grę wchodzi coś więcej niż rozmowa? Teoretycznie nie. Jeśli jednak host się zgodzi, można umówić się poza klubem. Ich sprawa, co wtedy robią i czy ona mu za to płaci, czy nie.
Dla mężczyzn seks jest ostatecznym celem. Hostessa musi pozwolić
mężczyźnie myśleć, że się do niego zbliża, ale nigdy do tego nie
dopuścić. Jeżeli na to pozwoli, on już nie będzie miał powodu, by
przychodzić do klubu. Dla kobiet wszystko zaczyna się od seksu.
Przywiązują się do mężczyzny, z którym się prześpią, i zostawiają wtedy w
klubie więcej pieniędzy. Hości wiedzą, że jeżeli pójdą z klientką do
łóżka, ona wróci. Wiem, bo sama tego doświadczyłam’ – opowiada Usagi
Nakamura w książce Veroniki Chambers ‚Kickboxing Geishas’.
Kobieta, która chce tylko seksu bez rozmowy i flirtu, idzie do tańszych klubów: – wchodzi, wybiera chłopca i wychodzi. Idą do hotelu. Koszt imprezy to ok. 150 dolarów dla chłopca i drugie tyle za hotel.
Przeciętna klientka w dwie godziny wydaje tu 500-700 dolarów. Opłata za godzinę rozmowy to ok. 100 dolarów, reszta to drinki. Ich zadaniem jest pić jak najwięcej, bo dostają procent od kupionych przez nie trunków. Właściwie codziennie są pijani.
W host clubach mężczyźni pracują do 35. roku życia. Większość z nich
nie skończyła studiów, nie mają żadnych innych umiejętności. Niektórzy
otwierają własne kluby, bo trudno im zrezygnować z dużych pieniędzy,
kobiet i wiecznej imprezy. Inni zrywają z przeszłością.








